Zapaliłbym.
Ale nie palę.
Leżę, oglądam telewizję. Trochę się rana babrze, ale to chyba dlatego, że po czterech dniach przytargałem ze sklepu w torbie sobotni obiad.
Co ja poradzę, że lubię zakupy?
To w sumie śmieszne, że kiedy mam marketingowe rozmowy o żarciu, to znam jego ceny i pozycjonowania lepiej niż wszystkie mądrutkie Panie Klientki. Skoro codzienne robię zakupy, to je znam.
Almette 3.58, schab 16.90, Masmix 4.99, Heineken 3,45, woda Żywiec 1,65, banany 4,48, sałata lodowa w promocji 1,99.
To ceny z Simply Market.
Jestem szafiarką. Tylko taką od żarcia. Czyżby to była nisza na zarabianie kasy na reklamach na blogu?
Turek śmietankowy 3.29 (Dawid lubi), serek biały puszysty Łaciaty 2,88, Ser Królewski w promocji 19.90, Sunbites 3.49. To ceny z Almy.
Alma jest fajna, bo ma dobre ceny. I tę aurę lekkiego luksusu.
A luksus dla kolesia bez jednego jądra jest bardzo ważny.
No dobra, zrobiło się tutaj bardzo nie na temat.
Operacja przebiegła pomyślnie, po tygodniu będą wyniki badań, z tego co czytam wszystko będzie ok, po takim czasie operacja i po wszystkim. Trochę szkoda, że tyle czasu straciłem w tym szpitalu, w międzyczasie – trzy tygodnie – mogliśmy w pracy zrobić kilka projektów.
Nieważne, nie ma co się martwić, będzie dobrze, szkoda tylko, że chyba rana się rozchodzi. Jutro pójdę do sklepu z wózkiem.