Niektórzy mają kompleksy z powodu niskiego wzrostu, niektórzy z powodu wagi, inni z powodu pracy w korporacji, a jeszcze inni dlatego, że są wysocy, chudzi i pracują w domu. Zawsze jest coś nie tak, bo pamiętajmy, że jesteśmy Polakami.
Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
Ja zawsze miałem kompleks słabych włosów. Liche, słabe, wypadające, cherubinki. Do tej pory miewam sny, w których mam bujną czuprynę i biegnę machając nią plażą niczym aktor ze Słonecznego Patrolu. A potem budzę się, sprawdzam mruczę “aha, ok” i idę spać dalej.
Bo wiecie, zawsze chciałem mieć gęste włosy i grać na gitarze. Nawet szanty bym zagrał i zaśpiewał, gdybym takie miał.
Ale nie mam, jedyne co mi zostało, to wąsy i broda. A od tego tygodnia tylko wąsy.
Dzisiaj usłyszałem bardzo dobre pytanie.
Czy to, że faceci w listopadzie zapuszczają wąsy w jakikolwiek sposób wpłynie na to ilu z nich faktycznie pójdzie się przebadać?
Z mojego punktu widzenia, nawet jeśli będzie to tylko kilku, ale którym faktycznie to badanie wykryje nowotwór na tyle szybko, żeby go w 100% wyleczyć, to już będzie sukces.
Zresztą w momencie kiedy to piszę, nawet internetowe szafiarki w pogoni za modą zaczynają już nosić brodę. Bo, małe dzieci dyrektorów kreatywnych w agencjach reklamowych noszą brodę, bankierzy w weekend zapuszczają zarost, żeby choć przez chwilę się nim pochwalić.
Więc może to niegłupie zrobić coś innego? W słusznej sprawie.
PS. Tak napisała mi przyjaciółka Klara, z którą w czasie przerwy w chemii zjadałem pizzę z pepperoni.
“Zapuszczenie wąsów to ładny znak, ale aby złapać raka za jaja potrzeba czynu zgoła innego. Złap zatem się za jaja, mężczyzno, zanim to zrobi za Ciebie rak.”