Ponad 600 tysięcy wyświetleń filmów akcji #łapjaja na facebooku (z czego ponad 500 tysięcy z Yurim Drabentem), kolejne kilkadziesiąt na kanale youtube, dokładnie 1.806 (wg Brand24) wzmianek o akcji z #łapjaja w social media, moje wizyty w Dzień Dobry TVN, Trójce, Radiu Dla Ciebie, Onkoline, RadioOn i materiał o akcji w TVN24. Spontaniczne zaangażowanie się w akcję tych bardziej znanych w internecie (jak Andrzej Rysuje, Tiger Energy Drink, MeskieGacie.pl, Eska Rock, Magazyn Vice) i tych znanych swoim znajomym, a tak strasznie ważnych, bo pozwalającym akcji się nieść dalej – nie sposób Was tutaj wszystkich wymienić.
Relacje o akcji w Radio Zet, Polsat News, Fakt. Reklama w warszawskim metrze. Wspieranie na bieżąco akcji przez fundacje i portale onkologiczne. I życie akcji #łapjaja poza jakąkolwiek kontrolą długo po starcie – filmy, zdjęcia, komentarze, memy, wpisy, wiadomości, które dostaję praktycznie do dnia właściwie dzisiejszego (no dobra, ostatnia była w czwartek). Wizyta w Krakowie w Wydawnictwie WAM (na razie ściśle tajne, przed poufne). Niecałe dwa miesiące. I obowiązkowa angina, która oczywiście postanowiła przypomnieć mi o tym, że chemia jest super bo zabija raka, ale jest słaba, bo zabija odporność.
Sprawcy akcji
Sam pomysł akcji urodził się w głowie Andrzeja Rogonia z agencji Twin i przez agencję Twin pod okiem Mateusza Felsmanna (reżysera filmu z Yurim jako wilkiem) został wprowadzony w życie. Pomysł urodził się jeszcze we wrześniu 2015, trochę więc nam to zajęło. Ogródek Yuriego o 7:15, ściana budynku w Soho Factory Cyber Mariana, sala konferencyjna z moimi oczami jak 5 złotych (efekt kawy – stąd decyzja o tym, żebym w filmie do końca miał rozmytą twarz), bieganie w poniedziałek przed startem wokół Stadionu Narodowego (uda się / nie uda się – strona będzie działać / nie będzie – kurwa / kurwa mać).
Ale całej akcji nie byłoby bez rzeczonego już Yuriego Drabenta (człowieka giganta), ludzi z TalentMedia (Krystian, Max i jego magiczna zgrzewka jajek!), Michała Sadowskiego (miesiąc go prosiliśmy o film… ale się udało :)) czujności strategów z naszej firmy Melting Pot (link daję bo tam można znaleźć moje okropne zdjęcie w garniturze, ku przestrodze), Marcina Małeckiego z NowyMarketing.pl czy Beaty i Szymona z Fundacji Wygrajmy Zdrowie. Nie zapominając o takiej postaci jak Mat Kawęczyński (człowiek dzielnie nagrywający nasze filmy) i Asi Stępien (która walczyła z montażami Mai i logosami do wysyłki) czy Mambra, która wspierała i wspiera akcję z pobudek czysto rodzinnych. Nie byłoby bez lekarzy z Magodent – im dzięki przede wszystkim za wyleczenie, ale i za udział. Telefon, ustawka, film. Proste. Patka, Weronika, Małgorzata, Justyna, Judyta, Agnieszka, Ania, Andrzej, Michał, Piotr i wszyscy którzy zrobiliście “share, like, print”… Znowu – nie sposób wymienić Was wszystkich. I ci wszyscy, którzy nas olaliście – to tylko dodało nam więcej determinacji. Piję zdrowie Wasze i Waszych jaj.
Co dalej z akcją #łapjaja?
Zła wiadomość jest taka, że to koniec. Akcja sama w sobie i w swojej formule dobiegła końca. Zrobiliśmy (patrz wyżej) 10x tyle ile nam się marzyło i ile planowaliśmy za cztery zgrzewki jajek, kilkadziesiąt litrów benzyny i niezliczoną ilość czasu ludzi, którzy go dla nas znaleźli. Zrobiliśmy dobry początek, ale #łapjaja kończymy. Może wrócimy do niej za rok, w kwietniu 2017? RIP #łapjaja.
Ale to oczywiście nie koniec, bo teraz czas na ZłapRakaZaJaja – to wiecie ten blog o tym jak nie dawać się rakowi jądra. Już niedługo więcej konkretów. Bo idziemy krok dalej. Nie zatrzymujemy się, ale działamy w innej formie z nowymi ludźmi, by nie nudzić, nie powtarzać się i trafiać do tych, którzy jeszcze nie wiedzą. Albo wiedzą, ale się wstydzą, boją, nie chcą. Już niedługo będzie znowu się działo.
Bo moim ulubionym cytatem z #łapjaja jest ten: ”
to strasznie niemęskie umrzeć na coś, co jest w 100% wyleczalne i takie wstydliwe