Facet zaczyna dorastać dopiero kiedy pojawia się On. Wtedy musi tę swoją dorosłość zacząć udowadniać. Wcześniej mógł wszystko, bo mógł robić wszystko. Wcześniej był nieśmiertelny, bo to jest najpiękniejsze prawo młodości. Które nie wróci.
Wcześniej robił wszystko dla siebie. Teraz siebie bierze w duży nawias. Bo od momentu kiedy pojawił się On, to (ten coraz starszy facet) nie jest już najważniejszy.
Czy chce, czy nie chce, od pewnego momentu wszystko kieruje się w kierunku niego. Jednej małej postaci, która woła wieczorem „Tato, psytul mnie. Mocno”.
Kiedy słyszy „to jest nowotwór” to walczy. O siebie, ale nie dla samego siebie. Może dlatego ma tyle siły, bo ma jeden jasny cel?
Nie dać się.
Facet będąc ojcem przeżywa swoją młodość jeszcze raz, zaczyna przypominać sobie sytuacje, które jego mózg dawno temu zarchiwizował, jako te mniej potrzebne.
Kanapki wyrzucane za łóżko? Monety wynoszone na „gazowaną z sokiem”? Wieczory „u kolegi”? Samochód zarysowany „bo nic wtedy nie widziałem, taki zestresowany byłem”?
Facet widzi w nim samego siebie. Widzi swoje własne błędy i próby oszukania rzeczywistości.
Chce mu pomagać, ale wie, że nie może przesadzić, że musi dodawać mu otuchy, ale nie może zdjąć z niego odpowiedzialności. Za samego siebie.
Odprowadzając go po raz pierwszy do przedszkola czuje, jakby ktoś zabierał mu ważną część rzeczywistości. Po trzech latach w domu nagle On, ten młody, bezbronny, naiwny, zaciekawiony, ale i przerażony zaczyna swoje własne życie.
I że z dnia na dzień tej samodzielności będzie potrzebował coraz więcej. I że jego tata, będzie musiał pamiętać, że nie może w nią zaingerować. Że wszystkie błędy będzie musiał on popełnić sam.
Facet widząc go, jak śpiewa pasowany na przedszkolaka, jak cały czas szuka wzrokiem swoich rodziców, jak macha z dumą pokazując, że wszystko jest w porządku, rozumie, jak trudno będzie mu za chwilę tłumić swoje własne ambicje i dać jemu decydować o sobie.
Jak trudno będzie wybierać pomiędzy tym, co facet uważa za dobre dla niego, a co On będzie miał w swojej małej, a potem coraz większej głowie.
Facet widząc, jak On biegnie do niego z szeroko otwartymi ramionami, żeby za chwilę zostać wyrzuconym jak rakieta „tam daleko, do gwiazd, tato!”, czuje, że że dostaje pakiet takiego zaufania, którego nie można w żaden sposób nadwyrężyć.
Facet, jak każdy ojciec chciałby, żeby On zrealizował to, czego nie zrealizował on sam.
Żeby miał czas to zrealizować.
Żeby żaden skurwiel nie odebrał mu sił, zdrowia.
Czego uczy faceta nowotwór? Że to co mamy, może się skończyć z dnia na dzień. Banał, ale przed nim facet jest bardzo nieśmiertelny. Po nim jest nim bardziej niż bardzo.
Uczy bardzo przyziemnej rzeczy. Jak możesz wrócić wcześniej do domu z pracy to tak zrób. Postaraj się być bardzo blisko. Rozmawiać i rozpieszczać. To nic złego.
Pewnie któregoś dnia On i tak to wytknie, że facet mógł więcej. Tak jak teraz, kiedy to piszę zamiast się z nim bawić przed snem.
Uczy też tego, że trzeba zwolnić. Że trzeba patrzeć na innych i widzieć więcej.
Czego się boi taki facet jak ja? Oczywiście tego, że przekaże mu w genach nie tylko bardzo słabe włosy, które zaczną wypadać około trzydziestki, ale też gen raka. Że jemu też kiedyś przyjdzie się z nim mierzyć.
Czego się boi taki facet jak ja? Że zabraknie mu kiedyś czasu. Bo na pewno kiedyś zabraknie.
Ja i On.
Ojciec i syn.
Hamburgera i podwójne frytki poproszę, tylko mamie powiemy, że były pojedyncze, ok?
Wojtku,
nie znamy się wprawdzie, ale to nie ma znaczenia.
Mądry i wzruszający tekst, powinien go przeczytać każdy tata.
Trzymam kciuki za powodzenie terapii i powrót do zdrowia!
Marcin
PS. Sztama z synem przed jego mamą jest ponadczasowa 😉
Marcin,
dzisiaj po śniadaniu jedliśmy, w tajemnicy, która i tak się wydała, Kinder Niespodziankę, bo jak jest się chorym i nie idzie do przedszkola to po śniadaniu można zjeść jajko Kinder, prawda? 🙂
dzięki!
🙂
Edit: Gratuluję wygranej walki i powrotu do zdrowia!
Tak to jest, jak się czyta od końca i wyciąga pochopne wnioski…
dziękuję!!!
wiesz, ta walka to jest cały czas w głowie, bo za tydzień wyniki kolejnej tomografii rutynowej co trzy miesiące przez 5 najbliższych lat 🙂
Tak, to prawda. Są rzeczy, które można jeść tylko czasami: sałata, zupa czy jabłko oraz takie, które można jeść zawsze – np. kinder niespodzianka, nutella, kanapka z miodem 🙂
Powodzenia!