Najpierw kurier ze zgrzewką soku pomarańczowego. To moi przyjaciele z firmy Hortex, na dobry nastrój przed drugą turą wlewek. I prezent jedyny w swoim rodzaju, czyli płyta Patricka Wolfa z autografem. Patricka, możecie sobie wygooglać, ale nie wygooglacie tego, że to przy jego muzyce odbywały się w pierwszej dekadzie XX wieku epickie biforki przy… muzyce. Jeśli wiecie co chcę powiedzieć. Darek, czy ja to Ci opowiadałem, czy po prostu zbieg okoliczności?
A zaraz po nim, coś z zupełnie innej beczki – prezent, który kiedyś dostałem w pracy, w agencji reklamowej PZL, tej od Żubra, Plusa z Mumio, Aliora, Tesco i wielu innych. Najlepszej agencji reklamowej w tym kraju na wielu wymiarach. Właśnie odbyła się tam impreza przed wyprowadzką z siedziby, w której była przez ostatnie 15 lat, w tym 5 z moim udziałem.
A ten obrazek, jakimś cudem się tam ostał.
Dziękuję, Ewa, Krzysztof, Jarek. Także za telefony, maile, rozmowy.
To był dobry dzień. Dobranoc.