Trzeci dzień pierwszego cyklu wlewek w schemacie BEP powitał mnie nowym uczuciem, które postanowiło potowarzyszyć mi przez jakiś czas.
Jakim? Tępą, beznamiętną, nieustanną i nieusuwalną chęcią wymiotów. Obudziłem się i ona już była. I tak aż do zaśnięcia. I tak przez półtora tygodnia pierwszego cyklu.
Na całe szczęście przez cały okres nie doszło do samych wymiotów, chociaż momentami było bardzo blisko.
Może to dlatego, że się do nich bardzo przygotowałem?
Oczywiście leki, bez których byłoby wymiotowane na 100%. Oczywiście właściwa dieta, zgodna z tym co poczytałem w Internecie oraz z tym co podpowiadał organizm.
Żadnych „gówien”, żadnego eksperymentowania, jedzenia na mieście, narażania się na bodźce, które mogłyby wymioty stymulować.
Cały dzień małe porcje jedzenia – ciasteczka pszeniczne, musli, granola, kajzerki z chudą wędliną, owoce, soki, a przede wszystkim kasze, pod przeróżną postacią.
Chemia zmienia nam smak, zmienia nam węch – nagle okazuje się, że czujemy rzeczy, których wcześniej nie było. Zazwyczaj są to sztuczne i nieprzyjemne zapachy.
Nagle okazuje się, że nasze ulubione smaki są jakieś dziwne (ale nie ma się co bać – po jakimś czasie prawie wszystko wraca do normy).
„Panie Doktorze, czy podczas chemii można wypić drinka?
– Oczywiście Panie Wojtku, nawet kilka!”
Doktor chyba miał niezły ubaw, bo, uwierzcie, drink, czyli alkohol w jakiejkolwiek postaci, to jest ostatnia rzecz, którą miałbyś ochotę wziąć do ust. Na samą myśl robi się niedobrze, taki naturalny odruch organizmu na truciznę.
Przepis na najlepsze jedzenie podczas chemioterapii, czyli krupnik Babci Gieni:
Składniki: włoszczyzna, ziemniaki, masło, kasza jęczmienna, liść laurowy, ziele angielskie, kostka rosołowa.
Wykonanie: gotujemy garnek wody, wrzucamy kostkę rosołową, liść, ziele, włoszczyzną i ziemniaki pokrojone w kostkę i gotujemy 10 minut. Po dziesięciu minutach dodajemy tyle kaszy ile wydaje nam się idealnie, pomniejszone o 1/3 (wtedy będzie jej tyle ile trzeba). Gotujemy 15 minut, dodajemy masło do smaku (1/3 – 1/4 kostki) i odstawiamy na pół godziny.
Podawanie: nakładamy sobie małe porcje i jemy wtedy kiedy mamy na krupnik ochotę.
Dlaczego krupnik jest dobry? Bo jest pożywny, kasza bardzo dobrze stymuluje żołądek do pracy (wtedy nudności są mniejsze), a jako że jest lekkostrawny żołądek ma z nim miło i przyjemnie.
Uwaga: jeśli lubisz krupnik, to musisz wiedzieć, że prawdopodobnie po zakończeniu chemioterapii więcej nie weźmiesz go do ust, bo będzie Ci się mimowolnie kojarzyć z nudnościami lub też po prostu się nim normalnie przejesz.
Uwaga nr 2: uważam, że znowu miałem całą masę szczęścia. Rozmawiając z innymi pacjentami, szczególnie tymi, którzy mieli okazję być w szpitalu na Roentgena, nie jestem sobie w stanie wyobrazić, co przechodzą Ci, którzy jednak nie dają rady i wymiotują. Trzymajcie się!